poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 1


Mam na imię Cassie Bierns, naprawdę nie ma o mnie wiele do powiedzenia. Mam długie, falowane brązowe, włosy, które sięgają do połowy pleców, moja skóra jest dość opalona z powodu mieszkania w Californii i przebywania na plaży przez cały czas. Mam 1,62 wzrostu i 52kg. Jak mówiłam, niewiele ciekawego o mnie.
Rodzinne życie jest w miarę normalne, mama i tata są ze sobą przez 25 lat szczęśliwi jak tylko się da. Nasz dom jest całkiem duży, nie tak jak większość domów tu w Cali, ale wciąż duży dla mnie. Rodzice i ja mamy dobre relacje, ale nie rozmawiamy za często, ponieważ dużo pracują. Jestem jedynaczką, czego nienawidzę, ponieważ nie mam żadnych przyjaciół. Wszystko co tak naprawdę mam to mój telefon, laptop i TV. Nie zawracam sobie tym głowy, wole mieć te rzeczy zamiast bukiet fałszywych przyjaciół w szkole. Oh właśnie, o tym..

Szkoła, NIENAWIDZĘ TEGO! W sumie nienawidzę ludzi stamtąd, lubię część nauki. Wszyscy w mojej szkole są podzieleni na grupy, na pewno masz zapalonych sportowców i cheerlederki, gotów, mózgowców itd. Ja, ja tylko siedzę z moim jedynym przyjacielem w tej szkole, któremu nie mam nic przeciwko, Natalie. Byłyśmy przyjaciółkami od drugiego roku, lecz teraz jesteśmy w ostatniej klasie, Bogu dzięki. Jest typem osoby, która nie bierze na siebie czyjegoś gówna.

Jeżeli ktoś ze sportowców czy cheerlederek powiedział cokolwiek, również o nas, ona zawróci, ja natomiast schylę głowę i zignororuję ich. Prawdę mówiąc jest całkiem popularna i czasami zadaję sobie pytanie dlaczego się ze mną przyjaźni skoro mnie nikt nie lubi. Wtedy każe mi się zamknąć, ponieważ jestem jej najlepszą przyjaciółką i nikt tego nie zmieni. Nat jest absolutnie urocza i fantastyczna, ma długie, proste blond włosy, opaloną skórę, zabójcze ciało i jest kapitanem drużyny siatkówki. Staram się jak mogę, by unikać wszystkich w mojej szkole, ale jest jedna osoba, która upiera się przy robieniu z mojego życia piekła. Justin Bieber. Tępak, męska dziwka, dupek!

Beep… Beep… Beep…

Wstałam już śniąc o dniu, poniedziałek przyszedł za szybko. Wepchnęłam z powrotem kołdrę, a głowę już kierowałam do łazienki,  wskoczyłam pod prysznic pozwalając gorącej wodzie spłynąć po moim ciele. Chciałam zostać tam na zawsze. Pół godziny później owinęłam wokół siebie ręcznik i zaczęłam suszyć włosy. Zdecydowałam związać je w boczny warkocz. Następnie nałożyłam trochę lekkiego makijażu, eye linera i maskarę. Nigdy nie byłam osobą nakładającą na siebie za dużo, wierzę, że osoba nie powinna skrywać się pod toną makijażu. Przeszukałam szafę i wybrałam czarne rurki z butami do kolan tego samego koloru i białą, dopasowaną bluzkę, która wisiała na moich ramionach. Już na dole złapałam za jabłko oraz swoje rzeczy i ruszyłam do auta, czarnego camero z 2011, którego rodzice kupili mi rok temu na moje 16 urodziny.

Już pchając się przez parking mogę dostrzec ich patrzących w moją stronę, sportowców, i cheerlederki, zawsze mają coś do powiedzenia, a 9/10 razy jest to cholernie kiepskie. Idąc dalej słyszę go.

- Hej Cassie, koledzy zastanawiali się czy jesteś chętna, by possać dziś nasze fiuty jeden po drugim podczas przerwy? – Jak mówiłam, ułom.

- Nie dzięki, bobrze. Lubię być wolna od STD* - Odwróciłam się do niego uśmiechając.

Mogłabym powiedzieć, że był zszokowany tym, że odpowiedziałam. Do diabła, sama byłam zszokowana, ale to po prostu wyszło. Znosiłam ich gówna przez lata, a teraz, wszystko stało się gorsze odkąd Justin przeniósł się do nas na ostatnia klasę. Na początku moim mottem było, by ignorować tych dupków, ale moje usta chyba chwilowo o tym zapomniały. Przy mojej szafce zaczęłam zbierać wszystko czego potrzebuję, rozglądając się zdałam sobie sprawę, że korytarze były już puste. Świetnie, znów będę spóźniona. Zatrzaskując szafkę usłyszałam kogoś idącym w moim kierunku. Odwróciłam się i zobaczyłam Justin’a patrzącego na mnie jakbym właśnie zniszczyła jego samochód. Cholera. Wziął mój nadgarstek i uderzył mną o szafki, w efekcie czego poczułam ból rozchodzący się po mojej głowie.

- Co ty do diabła robisz? Puść mnie! Co jest z tobą nie tak? –  Zaczęłam się szarpać.

- Cass, ty naprawdę nie myślałaś, że dam ci mówić do mnie w taki sposób i pozwolić odejść?

Uśmiechając się pociągnął mnie od szafek, a po chwili znów na nie rzucił, osunęłam się na podłogę z trudem łapiąc powietrze. Przykląkł, patrząc na mnie z odrazą. Gapiłam się na niego jednocześnie ze łzami jak i złością w oczach.

- Aww Cass, nie skrzywdziłem cię, prawda?

- Odpieprz się!

Jego oczy momentalnie stały się zimne, złapał za moją twarz.

- Powiedz tak do mnie jeszcze raz, a będzie gorzej, obiecuję.

Zaśmiał się odchodząc, zostawiając mnie zdezorientowaną i oniemiałą. Wstałam łapiąc się za plecy. Zdając sobie sprawę, że płacze, spróbowałam zapanować nad emocjami, ale wydawało się to niemożliwe. Nie mogę uwierzyć, że właśnie zostałam napadnięta przez jakiegoś bałwana w letterman jacket**. Jeszcze wczoraj myślałam, że on był najwstrętniejszą rzeczą tutaj, lecz wciąż nie mogłam wyobrazić sobie jego robiącego to. Cóż, jedna rzecz jest pewna, nie będę siedzieć z tyłu i udawać rannego szczeniaczka… on na pewno szykuję coś następnego!

Dzień przebiegał jak każdy inny, z wyjątkiem tego, że chciałabym mieć jakiś środek przeciwbólowy, bo moja głowa zabijała mnie. Nie powiedziałam nikomu o tym, że król palantów zaatakował mnie, może to było głupie z mojej strony, ale naprawdę nie chciałam dbałości i gwałtownych reakcji. Znaczy, mogłam sobie tylko wyobrażać o ile gorsze byłoby, gdyby najbardziej popularny facet w szkole został przeze mnie wyrzucony… nie dzięki, nie skorzystam. Radziłam sobie do szóstej lekcji,  aż do klasy, z którą miałam miłosne/znienawidzone relacje. Miłosne, ponieważ jest to klasa muzyczna, a kocham komponować i śpiewać, a znienawidzona, ponieważ ten wielki wór gówna siedzi za mną. Mogę sobie tylko wyobrażać jak zabawnie będzie dzisiaj po tym co stało się rano… nie.

- Dobrze klaso, mam trochę wieści. – Powiedziała uśmiechając się Pani Jells. – Mam specjalny projekt dla was. Pogrupowałam was w pary i będziecie razem pisać piosenkę. Piosenka ma mieć trzy minuty lub więcej, nie mniej. Macie na to dwa miesiące, będziecie się prezentować w Californijskim Instytucie Artystycznym. Wygrana para otrzyma tam stypendium. Mam nadzieje, że będziecie pracować jak ciężko potraficie.

Siedziałam tam z największym uśmiechem na twarz, kiedy Mrs. Jells przydzielała nam pary, mój uśmiech szybko zbladł, gdy usłyszałam Justin Bieber i Cassie Bierns.

- Co? – Powiedzieliśmy jednocześnie.

Popatrzyłam na niego, wyglądał na nieźle wkurwionego.

- Pani Jells, czy mogłabym zmienić partnera?

- Nie Cassie, dokonałam wyboru.

-  Ale może pani wybrać kogokolwiek innego, nie obchodzi mnie kogo. Tylko. Nie. Jego.

- Moja decyzja jest ostateczna. Jestem pewna, że możecie odłożyć swoje różnice na bok i coś stworzyć.

- Nie, nie mogę być w parze z nim, nigdy nie wygram z nim konkursu.

- Cassie wystarczy, podoba mi się mój wybór.

Mam ochotę go uderzyć, naprawdę mam. Jeśli nie zrobiłby tego co wcześniej może moglibyśmy znaleźć sposób na tolerowanie się nawzajem, ale teraz nie ma szans, bym była partnerem tego psychopaty! To jest największe zrządzenie losu jakie można sobie wyobrazić i tylko dlatego, że on jest idiotą oraz pani Jells nie chce dać mi innego, cholernego partnera!

- Hej, też nie jestem tym zachwycona, uwierz mi! I nie kop mi krzesła. – Powiedziałam odwracając się do niego.

- Zdajesz sobie sprawę, że zamierzam zrobić piekło z twoich następnych dwóch miesięcy, prawda?

Wywracając oczami wróciłam do poprzedniej pozycji. Klasa pracuje nad swoim projektem, kiedy ja nadal zastanawiam się jak zrobić to bez niego. Może pozwoli mi odwalić całą robotę i tylko dopisać jego nazwisko. Każda normalna osoba wzięłaby tą ofertę, ale znając tego osła prawdopodobnie właśnie siedzi tam z nowymi sposobami na torturowanie mnie. Gdy zadzwonił dzwonek wszyscy zaczęli wychodzić. Tuż przed tym jak doszłam do parkingu, w jakiś sposób potknęłam się,  moja torba i rzeczy poleciały w powietrze, a kolana uderzyły betonu. Podniosłam głowę, by zobaczyć uśmiechającego się Justin’a i jego śmiejących się przyjaciół. Wstałam i wytrzepałam swoje ręce oraz ciuchy. Mam małe zadrapania na rękach, a spodnie podarte w kolanach. Zaczęłam się trząść z wszechogarniającej mnie wściekłości.

-Podhaczyłeś mnie, ty naprawdę mnie zajebiście podhaczyłeś? Co do diabła jest z tobą nie tak? Nigdy nie zrobiłam nic tobie czy twoim dupkowatym znajomym. Dlaczego nie możesz zostawić mnie do diabła samą?

Justin stanął przede mną ze zmarszczonymi brwiami. Wow, szybko się porusza. Zassij to, Cass. Nie pokazuj strachu!

- Mogę ci robić co do kurwy chcę i nie masz niczego co możesz z tym zrobić, dziwko. – Przemówił z jadem w głosie.

Wiem, że powinnam odejść, ale pieprzyć to. Nie pozwolę jemu czy komukolwiek innemu pomiatać sobą. Jeśli pozwolę mu mówić czy traktować mnie w sposób jaki chce nigdy nie przestanie mnie dręczyć. I uwierzcie mi, jestem już zmęczona pozwalaniem kretynom, którzy latają za piłką całymi dniami i napuszonym dziewczynom robiącym litery ze swoich ciał*** mówić do mnie jakbym była śmieciem. Więc jedyną rzeczą jaką mogę zrobić w tym momencie jest uderzyć go w kolanem w krocze. I tak robię. Łapię się za nie i opada na ziemię.

- Nie mów tak do mnie, nie patrz mi w twarz i nie pozwól, by żadna część twojego ciała dotknęła mnie raz jeszcze, zrozumiałeś? Mam dość tego gówna.

Odwróciłam się i poszłam do auta, patrzyłam w tył parę razy czy żaden z jego przyjaciół nie idzie po mnie. Wsiadłam do środa, siedziałam tam przez chwilę myśląc co się właśnie zdarzyło. Jeżeli położył na mnie ręce dziś rano, nie mam zamiaru patrzeć jak czuję się po tym co się właśnie wydarzyło. Gdy doszłam do siebie, zapaliłam auto i ruszyłam do domu. 


JUSTIN’S POV

Leże na ziemi patrząc jak ta dziwka odchodzi do swojego auta, kim do kurwy nędzy myśli, że jest?

- Koleś, nie mogę uwierzyć, że właśnie ci to zrobiła. – Mówi Chaz z tym o-kurwa spojrzeniem.

- Ja również, kolo! A ty po prostu pozwoliłeś jej odejść. – Ryan jęknął. Chaz i Ryan są moimi najlepszymi przyjaciółmi cokolwiek miałoby się stać, ale teraz patrzę na nich jakby byli szaleni.

- Co do cholery miałem zrobić? WALNĘŁA MI KOLANEM W JAJA! Miałem powiedzieć „Poczekaj tu chwilę, dopóki się nie pozbieram, a wtedy, gdy ból minie zabije cię”? Nie sądzę, by na to poszła. – Jęknąłem.

Chaz smyrgnął i uderzył Ryan’a.

- Może i uciekła dzisiaj, stary, ale jest jeszcze jutro. – Uśmiechnął się.

- Yeah – Powiedziałem wstając. – Jutro będzie mnie nienawidzić, przyrzekam ci to.

Dotarłem do swojego auta nadal z bólem w dolnych częściach ciała. Nie ucieknie z tym od tak, chyba zapomniała kto jest jej partnerem przez następne dwa miesiące.

***

* STD - choroba przenoszona drogą płciową
** letterman jacket - naprawdę nie wiedziałam jak to przetłumaczyć.
*** chodzi o cheerlederki.

 Więc tak, dodałam rozdział teraz, ponieważ tylko tak możecie chodź trochę dowiedzieć się o historii. 2 rozdział już przetłumaczony, teraz wszystko zależy od Was. :)

JEŚLI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI O NN ZAPISUJCIE SWOJE NAZWY Z TWITTERA W KOMENTARZU W ZAKŁADCE INFORMOWANI

18 komentarzy:

  1. Faktycznie jest świetne! Aż trudno mi sobie wyobrazić co się będzie działo przez te 2 miesiące. Też trudno jest mi uwierzyć, że pod koniec będą razem czy coś :p
    Ale zobaczy się, bo mam nadzieję, że będziecie dodawać rozdziały dość często, zwłaszcza w wakacje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mamy zamiar dodawać dość często. Chcemy doczekać do może 10 osób, którzy chcą być informowani. 2 rozdział mamy przetłumaczony. Pozdrawiamy :)

      Usuń
  2. ZAJEBISTE!! CZEKAM NA NASTEPNY ROZDZIAŁ!<3

    OdpowiedzUsuń
  3. cudne! czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. hah wooow mocna jest :)))) ♥ świetny! czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne opowiadanie. Zajebiście tłumaczysz ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. cudo, cudo, cudo ... szkoda tylko, że sel jest tutaj główną bohaterką, ale ogólnie jest prześwietne <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sel nie jest główną bohaterką, ona tylko daje wizerunek głównej bohaterce ;)

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mega bajeranckie! Już z niecierpliwością czekam na 2 rozdział! ♥


    @victoriaakalife

    OdpowiedzUsuń
  9. super nie moge doczekac sie nowego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  10. OMG *.* poproszę następny rozdział *.*

    OdpowiedzUsuń
  11. informuj mnie o rozdziałach, proszę. <3
    @shawtybieebs

    OdpowiedzUsuń
  12. świetne! <3
    a przyjaciółka głównej bohaterki ma na imię tak samo jak ja hihi :3

    OdpowiedzUsuń