Mam na imię Cassie Bierns, naprawdę nie ma o mnie wiele do powiedzenia. Mam długie, falowane brązowe, włosy, które sięgają do połowy pleców, moja skóra jest dość opalona z powodu mieszkania w Californii i przebywania na plaży przez cały czas. Mam 1,62 wzrostu i 52kg. Jak mówiłam, niewiele ciekawego o mnie.
Rodzinne
życie jest w miarę normalne, mama i tata są ze sobą przez 25 lat szczęśliwi jak
tylko się da. Nasz dom jest całkiem duży, nie tak jak większość domów tu w
Cali, ale wciąż duży dla mnie. Rodzice i ja mamy dobre relacje, ale nie
rozmawiamy za często, ponieważ dużo pracują. Jestem jedynaczką, czego
nienawidzę, ponieważ nie mam żadnych przyjaciół. Wszystko co tak naprawdę mam
to mój telefon, laptop i TV. Nie zawracam sobie tym głowy, wole mieć te rzeczy
zamiast bukiet fałszywych przyjaciół w szkole. Oh właśnie, o tym..
Szkoła, NIENAWIDZĘ TEGO! W sumie nienawidzę
ludzi stamtąd, lubię część nauki. Wszyscy w mojej szkole są podzieleni na
grupy, na pewno masz zapalonych sportowców i cheerlederki, gotów, mózgowców
itd. Ja, ja tylko siedzę z moim jedynym przyjacielem w tej szkole, któremu nie
mam nic przeciwko, Natalie. Byłyśmy przyjaciółkami od drugiego roku, lecz teraz
jesteśmy w ostatniej klasie, Bogu dzięki. Jest typem osoby, która nie bierze na
siebie czyjegoś gówna.
Jeżeli ktoś
ze sportowców czy cheerlederek powiedział cokolwiek, również o nas, ona zawróci,
ja natomiast schylę głowę i zignororuję ich. Prawdę mówiąc jest całkiem
popularna i czasami zadaję sobie pytanie dlaczego się ze mną przyjaźni skoro mnie nikt nie lubi. Wtedy każe mi się
zamknąć, ponieważ jestem jej najlepszą przyjaciółką i nikt tego nie zmieni. Nat
jest absolutnie urocza i fantastyczna, ma długie, proste blond włosy, opaloną
skórę, zabójcze ciało i jest kapitanem drużyny siatkówki. Staram się jak mogę,
by unikać wszystkich w mojej szkole, ale jest jedna osoba, która upiera się
przy robieniu z mojego życia piekła. Justin
Bieber. Tępak, męska dziwka, dupek!
Beep… Beep… Beep…
Wstałam już
śniąc o dniu, poniedziałek przyszedł za szybko. Wepchnęłam z powrotem kołdrę, a
głowę już kierowałam do łazienki,
wskoczyłam pod prysznic pozwalając gorącej wodzie spłynąć po moim ciele.
Chciałam zostać tam na zawsze. Pół godziny później owinęłam wokół siebie
ręcznik i zaczęłam suszyć włosy. Zdecydowałam związać je w boczny warkocz.
Następnie nałożyłam trochę lekkiego makijażu, eye linera i maskarę. Nigdy nie
byłam osobą nakładającą na siebie za dużo, wierzę, że osoba nie powinna skrywać
się pod toną makijażu. Przeszukałam szafę i wybrałam czarne rurki z butami do
kolan tego samego koloru i białą, dopasowaną bluzkę, która wisiała na moich
ramionach. Już na dole złapałam za jabłko oraz swoje rzeczy i ruszyłam do auta,
czarnego camero z 2011, którego rodzice kupili mi rok temu na moje 16 urodziny.
Już pchając
się przez parking mogę dostrzec ich patrzących w moją stronę, sportowców, i
cheerlederki, zawsze mają coś do powiedzenia, a 9/10 razy jest to cholernie
kiepskie. Idąc dalej słyszę go.
- Hej
Cassie, koledzy zastanawiali się czy jesteś chętna, by possać dziś nasze fiuty
jeden po drugim podczas przerwy? – Jak
mówiłam, ułom.
- Nie dzięki,
bobrze. Lubię być wolna od STD* - Odwróciłam się do niego uśmiechając.
Mogłabym
powiedzieć, że był zszokowany tym, że odpowiedziałam. Do diabła, sama byłam
zszokowana, ale to po prostu wyszło. Znosiłam ich gówna przez lata, a teraz,
wszystko stało się gorsze odkąd Justin przeniósł się do nas na ostatnia klasę.
Na początku moim mottem było, by ignorować tych dupków, ale moje usta chyba chwilowo
o tym zapomniały. Przy mojej szafce zaczęłam zbierać wszystko czego potrzebuję,
rozglądając się zdałam sobie sprawę, że korytarze były już puste. Świetnie, znów będę spóźniona. Zatrzaskując
szafkę usłyszałam kogoś idącym w moim kierunku. Odwróciłam się i zobaczyłam
Justin’a patrzącego na mnie jakbym właśnie zniszczyła jego samochód. Cholera. Wziął mój nadgarstek i uderzył
mną o szafki, w efekcie czego poczułam ból rozchodzący się po mojej głowie.
- Co ty do
diabła robisz? Puść mnie! Co jest z tobą nie tak? – Zaczęłam się szarpać.
- Cass, ty
naprawdę nie myślałaś, że dam ci mówić do mnie w taki sposób i pozwolić odejść?
Uśmiechając
się pociągnął mnie od szafek, a po chwili znów na nie rzucił, osunęłam się na
podłogę z trudem łapiąc powietrze. Przykląkł, patrząc na mnie z odrazą. Gapiłam
się na niego jednocześnie ze łzami jak i złością w oczach.
- Aww Cass,
nie skrzywdziłem cię, prawda?
- Odpieprz się!
Jego oczy
momentalnie stały się zimne, złapał za moją twarz.
- Powiedz
tak do mnie jeszcze raz, a będzie gorzej, obiecuję.
Zaśmiał się
odchodząc, zostawiając mnie zdezorientowaną i oniemiałą. Wstałam łapiąc się za
plecy. Zdając sobie sprawę, że płacze, spróbowałam zapanować nad emocjami, ale
wydawało się to niemożliwe. Nie mogę uwierzyć, że właśnie zostałam napadnięta
przez jakiegoś bałwana w letterman jacket**. Jeszcze wczoraj myślałam, że on
był najwstrętniejszą rzeczą tutaj, lecz wciąż nie mogłam wyobrazić sobie jego
robiącego to. Cóż, jedna rzecz jest
pewna, nie będę siedzieć z tyłu i udawać rannego szczeniaczka… on na pewno
szykuję coś następnego!
Dzień
przebiegał jak każdy inny, z wyjątkiem tego, że chciałabym mieć jakiś środek
przeciwbólowy, bo moja głowa zabijała mnie. Nie powiedziałam nikomu o tym, że
król palantów zaatakował mnie, może to było głupie z mojej strony, ale naprawdę
nie chciałam dbałości i gwałtownych reakcji. Znaczy, mogłam sobie tylko
wyobrażać o ile gorsze byłoby, gdyby najbardziej popularny facet w szkole został
przeze mnie wyrzucony… nie dzięki, nie
skorzystam. Radziłam sobie do
szóstej lekcji, aż do klasy, z którą
miałam miłosne/znienawidzone relacje. Miłosne, ponieważ jest to klasa muzyczna,
a kocham komponować i śpiewać, a znienawidzona, ponieważ ten wielki wór gówna
siedzi za mną. Mogę sobie tylko wyobrażać
jak zabawnie będzie dzisiaj po tym co stało się rano… nie.
- Dobrze
klaso, mam trochę wieści. – Powiedziała uśmiechając się Pani Jells. – Mam
specjalny projekt dla was. Pogrupowałam was w pary i będziecie razem pisać
piosenkę. Piosenka ma mieć trzy minuty lub więcej, nie mniej. Macie na to dwa
miesiące, będziecie się prezentować w Californijskim Instytucie Artystycznym.
Wygrana para otrzyma tam stypendium. Mam nadzieje, że będziecie pracować jak
ciężko potraficie.
Siedziałam
tam z największym uśmiechem na twarz, kiedy Mrs. Jells przydzielała nam pary,
mój uśmiech szybko zbladł, gdy usłyszałam Justin
Bieber i Cassie Bierns.
- Co? –
Powiedzieliśmy jednocześnie.
Popatrzyłam
na niego, wyglądał na nieźle wkurwionego.
- Pani
Jells, czy mogłabym zmienić partnera?
- Nie
Cassie, dokonałam wyboru.
- Ale może pani wybrać kogokolwiek innego, nie
obchodzi mnie kogo. Tylko. Nie. Jego.
- Moja
decyzja jest ostateczna. Jestem pewna, że możecie odłożyć swoje różnice na bok
i coś stworzyć.
- Nie, nie
mogę być w parze z nim, nigdy nie wygram z nim konkursu.
- Cassie
wystarczy, podoba mi się mój wybór.
Mam ochotę
go uderzyć, naprawdę mam. Jeśli nie zrobiłby tego co wcześniej może moglibyśmy
znaleźć sposób na tolerowanie się nawzajem, ale teraz nie ma szans, bym była
partnerem tego psychopaty! To jest największe zrządzenie losu jakie można sobie
wyobrazić i tylko dlatego, że on jest idiotą oraz pani Jells nie chce dać mi
innego, cholernego partnera!
- Hej, też
nie jestem tym zachwycona, uwierz mi! I nie kop mi krzesła. – Powiedziałam
odwracając się do niego.
- Zdajesz
sobie sprawę, że zamierzam zrobić piekło z twoich następnych dwóch miesięcy,
prawda?
Wywracając
oczami wróciłam do poprzedniej pozycji. Klasa pracuje nad swoim projektem,
kiedy ja nadal zastanawiam się jak zrobić to
bez niego. Może pozwoli mi odwalić całą robotę i tylko dopisać jego
nazwisko. Każda normalna osoba wzięłaby tą ofertę, ale znając tego osła
prawdopodobnie właśnie siedzi tam z nowymi sposobami na torturowanie mnie. Gdy
zadzwonił dzwonek wszyscy zaczęli wychodzić. Tuż przed tym jak doszłam do
parkingu, w jakiś sposób potknęłam się,
moja torba i rzeczy poleciały w powietrze, a kolana uderzyły betonu.
Podniosłam głowę, by zobaczyć uśmiechającego się Justin’a i jego śmiejących się
przyjaciół. Wstałam i wytrzepałam swoje ręce oraz ciuchy. Mam małe zadrapania
na rękach, a spodnie podarte w kolanach. Zaczęłam się trząść z
wszechogarniającej mnie wściekłości.
-Podhaczyłeś
mnie, ty naprawdę mnie zajebiście podhaczyłeś? Co do diabła jest z tobą nie
tak? Nigdy nie zrobiłam nic tobie czy twoim dupkowatym znajomym. Dlaczego nie
możesz zostawić mnie do diabła samą?
Justin
stanął przede mną ze zmarszczonymi brwiami. Wow,
szybko się porusza. Zassij to, Cass. Nie pokazuj strachu!
- Mogę ci
robić co do kurwy chcę i nie masz niczego co możesz z tym zrobić, dziwko. –
Przemówił z jadem w głosie.
Wiem, że
powinnam odejść, ale pieprzyć to. Nie pozwolę jemu czy komukolwiek innemu
pomiatać sobą. Jeśli pozwolę mu mówić czy traktować mnie w sposób jaki chce
nigdy nie przestanie mnie dręczyć. I uwierzcie mi, jestem już zmęczona
pozwalaniem kretynom, którzy latają za piłką całymi dniami i napuszonym
dziewczynom robiącym litery ze swoich ciał*** mówić do mnie jakbym była
śmieciem. Więc jedyną rzeczą jaką mogę zrobić w tym momencie jest uderzyć go w
kolanem w krocze. I tak robię. Łapię się za nie i opada na ziemię.
- Nie mów
tak do mnie, nie patrz mi w twarz i nie pozwól, by żadna część twojego ciała
dotknęła mnie raz jeszcze, zrozumiałeś? Mam dość tego gówna.
Odwróciłam
się i poszłam do auta, patrzyłam w tył parę razy czy żaden z jego przyjaciół
nie idzie po mnie. Wsiadłam do środa, siedziałam tam przez chwilę myśląc co się
właśnie zdarzyło. Jeżeli położył na mnie
ręce dziś rano, nie mam zamiaru patrzeć jak czuję się po tym co się właśnie
wydarzyło. Gdy doszłam do siebie, zapaliłam auto i ruszyłam do domu.
JUSTIN’S POV
Leże na
ziemi patrząc jak ta dziwka odchodzi do swojego auta, kim do kurwy nędzy myśli,
że jest?
- Koleś, nie
mogę uwierzyć, że właśnie ci to zrobiła. – Mówi Chaz z tym o-kurwa spojrzeniem.
- Ja
również, kolo! A ty po prostu pozwoliłeś jej odejść. – Ryan jęknął. Chaz i Ryan
są moimi najlepszymi przyjaciółmi cokolwiek miałoby się stać, ale teraz patrzę
na nich jakby byli szaleni.
- Co do
cholery miałem zrobić? WALNĘŁA MI KOLANEM W JAJA! Miałem powiedzieć „Poczekaj
tu chwilę, dopóki się nie pozbieram, a wtedy, gdy ból minie zabije cię”? Nie
sądzę, by na to poszła. – Jęknąłem.
Chaz
smyrgnął i uderzył Ryan’a.
- Może i
uciekła dzisiaj, stary, ale jest jeszcze jutro. – Uśmiechnął się.
- Yeah –
Powiedziałem wstając. – Jutro będzie mnie nienawidzić, przyrzekam ci to.
Dotarłem do
swojego auta nadal z bólem w dolnych częściach ciała. Nie ucieknie z tym od
tak, chyba zapomniała kto jest jej partnerem przez następne dwa miesiące.
***
* STD - choroba przenoszona drogą płciową
** letterman jacket - naprawdę nie wiedziałam jak to przetłumaczyć.
*** chodzi o cheerlederki.
Więc tak, dodałam rozdział teraz, ponieważ tylko tak możecie chodź trochę dowiedzieć się o historii. 2 rozdział już przetłumaczony, teraz wszystko zależy od Was. :)
JEŚLI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI O NN ZAPISUJCIE SWOJE NAZWY Z TWITTERA W KOMENTARZU W ZAKŁADCE INFORMOWANI
JEŚLI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI O NN ZAPISUJCIE SWOJE NAZWY Z TWITTERA W KOMENTARZU W ZAKŁADCE INFORMOWANI
cudne *-*
OdpowiedzUsuńOMG OMG cudowne <3
OdpowiedzUsuńsuper!
OdpowiedzUsuńFaktycznie jest świetne! Aż trudno mi sobie wyobrazić co się będzie działo przez te 2 miesiące. Też trudno jest mi uwierzyć, że pod koniec będą razem czy coś :p
OdpowiedzUsuńAle zobaczy się, bo mam nadzieję, że będziecie dodawać rozdziały dość często, zwłaszcza w wakacje :D
Tak, mamy zamiar dodawać dość często. Chcemy doczekać do może 10 osób, którzy chcą być informowani. 2 rozdział mamy przetłumaczony. Pozdrawiamy :)
UsuńCgfjfusufrg daaaalej !!!
OdpowiedzUsuńZAJEBISTE!! CZEKAM NA NASTEPNY ROZDZIAŁ!<3
OdpowiedzUsuńcudne! czekam na kolejne :)
OdpowiedzUsuńhah wooow mocna jest :)))) ♥ świetny! czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńCudowne opowiadanie. Zajebiście tłumaczysz ;*
OdpowiedzUsuńcudo, cudo, cudo ... szkoda tylko, że sel jest tutaj główną bohaterką, ale ogólnie jest prześwietne <3
OdpowiedzUsuńSel nie jest główną bohaterką, ona tylko daje wizerunek głównej bohaterce ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMega bajeranckie! Już z niecierpliwością czekam na 2 rozdział! ♥
OdpowiedzUsuń@victoriaakalife
super nie moge doczekac sie nowego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńOMG *.* poproszę następny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńinformuj mnie o rozdziałach, proszę. <3
OdpowiedzUsuń@shawtybieebs
świetne! <3
OdpowiedzUsuńa przyjaciółka głównej bohaterki ma na imię tak samo jak ja hihi :3