Gdy wróciłam do domu udałam się na górę do mojego pokoju rzucając wszystkim w drzwiach. Wchodząc do łazienki, zdjęłam z siebie ubrania i spojrzałam w dół na moje posiniaczone i rozcięte kolana. Rana była już zamknięta, ale na około było pełno zaschniętej krwi. Odkręciłam prysznic i stanęłam pod strumieniem wody krzywiąc się, gdy stykała się z kolanami. Odwróciłam się do ciepłego strumienia by umyć moje bolące plecy. Nie mogę uwierzyć, że znęcał się nade mną fizycznie, nigdy taki nie był. Pewnie że zawsze był dupkiem i mówił co myśli, ale nigdy nie zrobił czegoś takiego jak to. Po znalezieniu czegoś do ubrania udałam się na dół i zobaczyłam moich rodziców siedzących przy stole. Podeszłam i pocałowałam ich obu w policzek a następnie udałam się do lodówki po coś do zjedzenia.
- Jak było w szkole kochanie? - Spytał mój tata.
- Oh, no wiesz, tak jak zawsze, ale mam ekscytującą wiadomość! - Powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy.
- No więc co jest tą ekscytującą wiadomością? - Spytała mama przeglądając jakąś papierkową pracę. Zawsze ma coś z pracy w swoich rękach, jest nie zawodna. To naprawdę denerwujące, ale co ja mogę zrobić?
- Więc, Pani Jells przydzieliła nam dziś projekt. Musimy napisać i zaprezentować własną piosenkę na Californijski Instytut Artystyczny a zespół który wygra dostanie stypendium.
- Kochanie, to niesamowite! Wiem że wygrasz. Pisałaś i śpiewałaś własne piosenki od lat, naprawdę masz talent skarbie. - Powiedziała mama przechodząc obok mnie i dała mi buziaka w policzek.
- Dziękuje mamo. Jestem tym naprawdę podekscytowana ale jest jeden problem. Nie sądzę by mój partner był dość pomocny.
- Cóż, jeśli nie jest, skończ robić projekt samodzielnie, a następnie upewnij się żeby się o tym dowiedzieli. - Spojrzał na mnie surowo tata. - Przecież nie chcesz żeby ta osoba dostała darmowe stypendium wkładając w to zero wysiłku.
- Wiem tato. On jest irytujący i mam nadzieję że uda nam się przejść przez to bez zabijania siebie nawzajem. - Naprawdę miałam taką nadzieję ale szczerze mówiąc nie widzi mi się żeby tak się stało.
- No cóż, ja też mam dla ciebie wiadomość. - Powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Oooo naprawdę? Kocham kiedy masz mi do powiedzenia jakąś wiadomość, zwłaszcza gdy masz taki uśmiech. Więęęc? - Powiedziałam klaszcząc w dłonie.
- Więc, razem z twoją matką mamy zaplanowane wakacje z okazji naszej 26 rocznicy ślubu w ten weekend.
- O mój Boże, gdzie jedziemy?
- Nie skarbie. - Powiedziała mama. - To tylko dla twojego ojca i mnie.
- Oh.
To jest do bani.
- Wyjeżdżamy na trzy miesiące i..
- CO? - Krzyknęłam przerywając mu.
Zaczęłam chodzić w kółko po kuchni, starając zarejestrować te informacje. Moi rodzice zostawiają mnie, swoją 17-letnią córkę samą na trzy miesiące. TRZY MIESIĄCE, co do cholery oni sobie myślą? Większość ludzi w moim wieu byłaby podekscytowana słysząc taką wiadomość, ale nie ja. Kocham moich rodziców i uwielbiam spędzać z nimi czas, a teraz będe sam na sam z nikim.
- Trzy miesiące? To bardzo długi czas. - Powiedziałam masując swoje skronie. - Gdzie jedziecie? - Spytałam starając się nie brzmieć na bardzo zdenerwowaną.
- Na Hawaje! - Zapiszczała moja mama śmiejąc się od ucha do ucha. - Twój tata zaskoczył mnie tą wiadomością wczoraj wieczorem podczas kolacji.
- Wow, to naprawdę niesamowite. Będziecie się dobrze bawić i myślę że to dobrze uciec na chwilę sami ze sobą, mimo że będę bardzo za wami tęskniła.
- Dziękuje skarbie, również będziemy za tobą tęsknić. - Podeszli i oboje mnie przytulili. - Mamy dla ciebie kartę z pięcioma tysiącami dolarów.
Odsunęłam się od nich na krok i uśmiechnęłam się szeroko, czego nie powinnam robić ponieważ pomyślą że wszystko od razu rozwalę.
- Cooo? - Spytałam delikatnie się uśmiechając.
- To na gaz, jedzenie, artykuły domowe i co tam jeszcze trzeba. - Odpowiedziała mama. - Nie szalej z tymi pieniędzmi, dobrze znamy twoją miłość do sklepów, a te pieniądze nie są na twój szał zakupowy.
- Oh tato, nie jestem aż taka zła co? - Spytałam zwracając się do niego.
- Tak, pewnie. Jestem tym który płaci za to wszystko, pamiętasz?. - Zaśmiał się.
Uśmiechnęłam się, miał racje. Jestem zakupoholikiem i nie mogę się od tego powstrzymać. Jednak to oni są temu winni, gdy coś chcę, oni od razu mi to kupują. Jestem pewna że robią to dlatego, że nie spędzamy ze sobą tak dużo czasu jak byśmy chcieli. Praca i szkoła zajmują dużo czasu dla każdego z nas, więc jeśli w ten sposób czują że powinni to robić by nadrobić stracony czas to ja nie narzekam.
- Cóż, mam nadzieję że naprawdę będziecie się dobrze bawić. - Powiedziałam wkładając naczynia do zmywarki. - Mam trochę zadań domowych więc idę do swojego pokoju. Może dostanę wenę i napisze kilka tekstów. - Dałam im kolejnego buziaka w policzek i udałam się do pokoju.
Leżałam na łóżku z notesem w ręku i zaczęłam bazgrać jakieś słowa. Myślałam o życiu, rzeczach które się stały i które mogą się skończyć będąc dobrą historią. Problemem jest to, że to nie będzie dobra piosenka dla mnie i Justina.Nie mamy ze sobą absolutnie nic wspólnego i nienawidzimy się nawzajem, to nie jest łatwa sytuacja. Więc zaczęłam pisać słowa dla siebie, rzeczy które wydarzyły się w przeszłości. Justin i ja może wymyślimy coś później. Powódź wspomnień z pierwszego roku studiów, gdy spotykałam się z Colem aż do początku drugiego roku studiów. Kochałam go, był moim jedynym chłopakiem, moim wszystkim. Cole był najsłodszą osobą jaką znam, byliśmy razem idealni. Nigdy nie walczył ani nie spierał się, ale znikąd zaczął o tym myśleć, nie chciał mnie dotykać, ani być wokół mnie. Zaczęło się gdy jego była dziewczyna Sasha wróciła. Powiedział mi o niej na naszej pierwszej randce. Zerwali, ponieważ przeprowadziła się do Colorado. Kiedyś powiedział mi, że dużo dla niego znaczyło to, że mnie znalazł i był ze mną, że doprowadzałam go do szaleństwa. Totalna bzdura, racja? Dzień, w którym przestałam dbać o nasz związek lub przyjaźń jest dniem, gdy przyszedł do mnie do domu po szkole i powiedział że nie możemy być już razem. Sasha i on pracowali nad pewnymi rzeczami i było mu przykro, ponieważ ją kocha. Starał się "być miłym" i "dobrym facetem" mówiąc mi, że wciąż możemy być przyjaciółmi. Pieprzyć to gówno. Płakałam przez chwilę, to było ciężkie pozwolić mu odejść i myślę, że część mnie jest tym wciąż załamana.
Gdy ostatni rok toczył się w koło, naprawdę nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Zaczęłam nienawidzić szkołę. Byłam zbyt zdenerwowana aby dbać o bycie miłym i towarzyskim, nie byłam niegrzeczna czy coś, po prostu nie wychodziłam z innymi. Ostatni rok studiów jest również rokiem, w którym Justin się tutaj przeniósł, rok, w którym zaczęłam być zastraszana przez ludzi którzy nie mieli problemu ze mną, dopóki Pan Śmieszne Spodnie nie pojechał ze swoimi głupimi włosami. Więc zamknęłam się w sobie bardziej niż byłam. Już nie cierpiałam ze względu na Cole. Wtedy cierpiałam przez ludzi, którzy ledwo mnie znali i wyżywali się na mnie...to było po prostu za dużo. Jak myślałam o tym wszystkim co się wydarzyło, spojrzałam w dół i zobaczyłam że napisałam już całą piosenkę.To zazwyczaj trwa dłużej, ale co jakiś czas gdy pozwalam sobie zostać pożartą przez swoje uczucia mogę pisać piosenkę w krótkim czasie.
Następnego ranka obudził mnie dźwięk deszczu. Zdecydowałam się założyć czarne rurki , bluzę Nike z różowymi rękawami i pofalowałam włosy. Zeszłam po schodach na dół i zauważyłam że moi rodzice jeszcze nie wyszli do pracy. Zgaduję że są spóźnieni.
- Cześć mamo, dlaczego nie jesteście jeszcze w pracy? Zawsze wychodzicie zanim wyjdę do szkoły.
- Cóż skarbie, po południu wylatujemy na Hawaje.
Spojrzałam na nią marszcząc brwi. - Myślałam że wyjeżdżacie w weekend, co się stało? - Poczułam gulę w gardle na myśl, że od dziś nie zobaczę swoich rodziców przez trzy miesiące.
- Taki był plan, ale mam naprawdę dobrą ofertę cenową na bilety na dzisiejsze popołudnie. - Powiedział tata biorąc łyk kawy. Spojrzałam w dół na swoje kolana i poczułam jak łzy zbierają się w moich oczach.
- Kochanie nie bądź smutna, wrócimy zanim się zorientujesz, obiecuję. - Powiedziała mama i mocno mnie przytuliła. Nie mogłam powstrzymać łez i zaczęłam szlochać. Spojrzałam w górę na mamę i zobaczyłam łzy w jej oczach. Otarłam swoje policzki. - Właśnie tak bardzo będę za wami tęskniła.
- Skarbie także będziemy za tobą bardzo tęsknić. - Powiedział tata zanim podszedł i mnie przytulił.
Pożegnaliśmy się i trochę bardziej się rozpłakałam. Pobiegłam na górę przemyć swoją twarz. Nałożyłam makijaż aby zakryć moją czerwoną, zapłakaną twarz i chwytając rzeczy ruszyłam do swojego samochodu. Czas aby wkrótce zmierzyć się z diabłem.Zastanawiałam się jak dziś będzie, czy jeśli powie lub zrobi mi coś powinnam się bronić? Naprawdę nie chcę zostać uderzona! Nie mówię, że on zamierza mnie mocno pobić, ale cholernie nie pomyślałam że zrobi takie gówno.
...
Dziś było dziwnie. Nic się nie stało, nikt niczego mi nie powiedział i dałam sobie radę z uniknięciem jego brzydoty praktycznie przez cały dzień. Gdy go zobaczyłam nic nie powiedział, jedynie ten jego przerażający wzrok. Chciałabym myśleć, że moje postawienie się wczoraj sprawiło, że szanuje mnie i zrezygnuje z tych śmiesznych rzeczy które ma przeciwko mnie, ale bardzo w to wątpię...za dużo życzeń tak myślę. Nie, założę się że on coś planuje, on tylko czeka na idealny moment aby do mnie podejść. Część mnie chce, aby po prostu z tym skończył.
Pokonując drogę do klasy muzycznej bałam się go. Może byłam zdolna aby z powodzeniem unikać go wcześniej, ale nie ma mowy, bym uniknęła go teraz. Przeszłam przez drzwi i zobaczyłam że on już siedzi na swoim miejscu. Myślę, że zauważył mnie jak weszłam, ponieważ spojrzał w górę i się zaśmiał, gdyby nie był Królem Dupków, ten uśmiech mógłby być trochę słodki. Kurwa
- Cześć dziwko. - Powiedział gdy usiadłam na swoje miejsce.
- Czy możemy tego nie robić? Nie jestem dziś w nastroju na twoje błaznowanie.
- Oh, czyli każdego innego dnia jesteś w nastroju dla mnie? Dobrze wiedzieć.
Ten głupi dupek ponownie się zaśmiał.
- Ta, chciałbyś. Tylko wiesz, nie gdyby moje życie od tego zależało.
- Jestem prawie pewien że to kochasz Cass. Gdybym miał cię na jedną noc, przyszłabyś czołgając się po więcej. - Mówił powoli wciąż się śmiejąc. - Gdybyś nie zauważyła, większość dziewczyn w tej szkole praktycznie błaga mnie bym je pieprzył.
Wpatrywaliśmy się w siebie. Jestem jakby ciekawa jak on gra.
- Właśnie, więc wiesz. - Pochylił się ku mnie. - Nie pozwolę ci odejść po tym co zrobiłaś mi wczoraj.
On jest cholernie denerwujący.
- Dobrze klaso, w ciągu około dwudziestu minut wylosuję z tego słoika imię osoby, która wyjdzie na środek i zaśpiewa. - Powiedziała pani Jalls trzymając w ręce słoik. Możecie śpiewać cokolwiek chcecie, orginalną piosenkę, lub jedną z TOP 40, to nie ma znaczenia. Teraz, ponieważ jest to przypadkowe, niech każdy z was poświęci czas na myślenie i zastanowi się co chce dla nas zaśpiewać.
Zajebiście...
*około dwudziestu minut później*
- Cassie Bierns, powstań.
Oczywiście!
- Proszę, stań przodem do klasy i powiedz co chcesz zaśpiewać.
Usłyszałam za sobą zdławiony chichot Justina i odwróciłam się do niego posyłając mu spojrzenie pełne blasku śmierci, chcąc by mógł odczuwać ból z irytacji jaki właśnie dla niego przygotowałam. Stanęłam przodem do klasy, wciąż zastanawiając się co mam zaśpiewać, czy jakąś znaną piosenkę czy swoją własną. Spojrzałam panicznie na kolegów z klasy, zamknęłam oczy i wzięłam kilka wdechów.
- Dobrze Cassie, co nam zaśpiewasz?
- Zamierzam zaśpiewać piosenkę, którą napisałam wczoraj w nocy.
- Napisałaś ją wczoraj w nocy? - Spytała będąc pod wrażeniem
- Tak proszę pani, kocham pisać. Ostatniej nocy starałam się myśleć o piosence na nasz projekt i tak jakby zagubiłam się w swoich myślach. To piosenka o mojej przeszłości.
- Dobrze kochanie, więc zaśpiewaj nam to.
Poszukałam piosenki w moim notesie i zaczęłam się naprawdę denerwować. Jedynymi ludźmi przed którymi kiedykolwiek śpiewałam są moi rodzice i teraz śpiewam piosenkę o moim byłym w klasie pełnej ludzi których z trudnością znam. Usiadłam za fortepianem i spojrzałam w górę aby zobaczyć że każdy na mnie patrzy. Zapomniałam o motylach, w brzuchu, miałam teraz złych pracowników budowlanych którzy próbują mnie zabić wiercąc dziurę w moim brzuchu.
- Ta piosenka nazywa się "More like her". - Zamknęłam oczy, wzięłam wdech i zaczęłam grać.
She's beautiful in her simple little way
She don't have too much to say when she gets mad
She understands she don't let go of anything
Even when the pain gets really bad
Guess I should've been more like that
You had it all for a pretty little while
And somehow you made me smile when I was sad
You took a chance on a bruised and beaten heart
And then you realized you wanted what you had
I guess I should've been more like that
I should have held on to my pride
I should have never let you lie
I guess you got what you deserved
I guess I should've been more like her
Forgiving you she's stronger than I am
You don't look much like a man from where I'm at
It's plain to see desperation showed it's truth
You love her and she loves you with all she has
I guess I shoul've been more like that
I should have held onto my pride
I should have never let you lie
I guess you got what you deserved
I guess I should have been more like her
She's beautiful in her simple little way...
Gdy skończyłam w klasie wybuchły brawa i okrzyki. Aby powiedzieć że byłam zaskoczona to za mało. Nigdy nie pomyślałam że ktokolwiek polubi mój śpiew lub moją piosenkę.
- Dziękuję. - Powiedziałam uśmiechając się i poczułam że moje policzki robią sie gorące.
Zajmując swoje miejsce czułam się bardzo dobrze. Wszyscy naprawdę wydawali się być zadowoleni i nie mogłam być chyba bardziej szczęśliwsza. Wtedy poczułam jak gorący oddech uderza o moje ucho powodując dreszcz na moich plecach.
- Nie daj się oszukać Cass, nie byłaś wcale taka dobra. - Odwróciłam się i zobaczyłam śmiejącego się dupka, starałam się zahamować łzy które cisnęły mi się do oczu.
- Co jest z tobą nie tak? Musisz naprawdę czerpać przyjemność z krzywdzenia ludzi. Cóż, mnie. - Powiedziałam starając się by łzy nie zaczęły spływać po mojej twarzy. - Bo naprawdę, skąd masz tyle energii by być takim pierdolonym kutasem w każdej sekundzie każdego dnia? - Odwróciłam się na krześle i czekałam na dzwonek na przerwę. Gdyby zadzwonił teraz, to nie będzie wystarczająco szybko, muszę uciec od tego faceta. Poczułam szarpnięcie za głowę i Justin patrzył na mnie. Czy on naprawdę pociągnął mnie za włosy?
- Co ty kurwa powiedziałaś dziwko? Gdybym był tobą, nauczyłbym się trzymać język za zębami.
Puścił moje włosy gdy zadzwonił dzwonek, dzięki Ci Boże. Nareszcie mogę jechać do domu i zaznać trochę spokoju. Udałam się do szafki po swoje rzeczy i uświadomiłam sobie, że zostawiłam notes w klasie muzycznej. Po odzyskaniu notesu z powrotem, udałam się pustą salą w stronę wyjścia. Mogłam wreszcie pójść do domu.
AŁ CO JEST KURWA?!
Leżałam na ziemi, a moja głowa uderzyła o podłogę. Spojrzałam w górę i zobaczyłam Justina, Chaza i Ryana. Gdy się podniosłam wszyscy trzej się ze mnie śmiali. Patrzyłam na nich w szoku. Drugi dzień z rzędu powalili mnie na podłogę. Chcąc odejść Justin złapał mnie za ramię i rzucił mną, KOLEJNY RAZ o szafkę. W myślach zaczęłam się bać, ten dzieciak nigdy nie przestanie.
- Ej chłopaki możecie iść. Mam tutaj kilka rzeczy do sprostowania.
Ryan i Chaz zaśmiali się po czym odeszli. Nie rozumiem dlaczego to się dzieje, co jest nie tak z tymi kolesiami?
Justin odwrócił się i przycisnął swoje ciało do mojego. - Jak myślisz do kogo ty się tak odzywasz? Czy zdajesz sobie sprawę KIM JA KURWA JESTEM? - Krzyknął.
Nie wiem co się dzieje, ale ostatnio nie mogę kontrolować swoich impulsów. Odepchnęłam go od siebie i uderzyłam w twarz.
JUSTIN'S POV
Ta suka mnie uderzyła. Spojrzałem na nią. Dłońmi zakrywała usta a policzki miała całe czerwone. Prawdopodobnie żałuje tego co zrobiła, i powinna. Żadna dziwka, powtarzam ŻADNA dziwka nigdy mnie nie uderzyła. Również żadna dziwka poza nią nie kopnęła mnie kolanem w jaja.
- Kim ty do kurwy myślisz że jesteś? - Popchnąłem ją na szafkę i uniosłem w powietrzu jakby była psem.
- Powaliłeś mnie na ziemię, popchnąłeś mnie i krzyczałeś...to był po prostu odruch. - Powiedziała trzęsąc się.
Położyłem rękę na jej szyi i ścisnąłem ją tylko po to, żeby wiedziała że to ja mam nad nią kontrolę a nie ona. Wiem, że nie należy postępować tak z dziewczynami ale jestem Justin kurwa Bieber a ona mnie uderzyła...więc teraz moja kolej.
- J-Justin, ranisz m-mnie, j-ja p-przepraszam, to się nie zdarzy p-ponownie, o-obiecuje.
Poczułem się winny patrząc na łzy spływające po jej policzkach. To zaszło trochę za daleko, ale ona nigdy nie powinna mnie uderzyć. Nie jestem miłą osobą, ZWŁASZCZA dla niej. Nienawidzę jej, jest dla mnie niczym. Myślałem o tym, aby starać się nie czuć winnym.Puściłem ją i patrzyłem na nią przez minutę. Położyła rękę na szyi starając się nabierać więcej powietrza. Zobaczyłem jak bardzo jest przestraszona. Co jest dobre, powinna wiedzieć że ze mną się kurwa nie zadziera.
- Nigdy więcej nie waż się mnie uderzyć, rozumiesz? - Spytałem przez zaciśnięte zęby.
Spojrzała w dół i pokiwała głową bojąc się na mnie popatrzeć. Odwróciła się i zaczęła biec ze szkoły
CASSIE'S POV
Pobiegłam do mojego auta tak szybko jak potrafię, byłam tak przerażona że moją jedyną myślą było uciec i dostać się do auta. Dlaczego mi to zrobił? Jak mógł mi to zrobić? Miałam nadzieję że bylibyśmy w stanie zrobić razem projekt, ale to się oczywiście nie stanie. Jedną rzeczą którą na pewno wiem, jest odwrotny skutek tego wszystkiego. Od teraz wracam do mojego motta ignorując go, powiedzmy sobie szczerze, bycie popychanym na szafki, rzucanym na podłogę i duszonym nie jest wcale takie zabawne.
***
Hej, z tej strony @helloimcanadian :)
Mam nadzieję że rozdział wam się spodobał i zostawicie po sobie jakiś komentarz, za co byłabym bardzo wdzięczna bo wtedy wiem, że to czytacie :)
Kolejny rozdział należy do Oli.
JEŚLI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI O NN ZAPISUJCIE SWOJE NAZWY Z TWITTERA W ZAKŁADCE INFORMOWANI
może Justin w końcu zrozumiał, że źle robi
OdpowiedzUsuń.. hm, świetny rodział, czekam na kolejny!
Świetny ♥ Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuń"Wiem, że nie należy postępować tak z dziewczynami ale jestem Justin kurwa Bieber a ona mnie uderzyła...więc teraz moja kolej."
OdpowiedzUsuń"Poczułem się winny patrząc na łzy spływające po jej policzkach. To zaszło trochę za daleko"
Jest super <3 też mam nadzieję, że Justin zrozumie, przeprosi ale to chyba nie tak szybko ;)
AOKJNHGVFCDRTYUIKJMNBVCDRFTYUIO *.* JEZIU, TO JEST BOSKIE *.* NASTĘPNY ROZDZIAŁ POPROSZĘ *.*
OdpowiedzUsuńwsedrtfuyhjiihngvf ♥ awww *.*
OdpowiedzUsuńbosz jaki z niego chamciuch grrr -.-
super :) następny prosimy :) ;*
Świetny rozdział. Bardzo mnie zaintrygowało to opowiadanie. jest inne. z chęcią będę tu zaglądać. masz talent. naprawdę. a pod koniec to aż miałam łzy w oczach ;O świetna jesteś.
OdpowiedzUsuńto opowiadanie jest prześwietne! <3 będę tutaj coraz częściej zaglądać! :) (wybacz jak nie będę komentować wszystkich rozdziałów, ale będę się starać! <3)
OdpowiedzUsuń@saaalvame
PS. Twój blog został nominowany do Versatile Blogger Award i Libster blogs Awards. więcej informacji u mnie: http://trap-of-love.blogspot.com/.
Jeejku ^^ Już kocham to opowiadanie ! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! <3 @karolajn_99
OdpowiedzUsuń